Elegancka, wypielęgnowana, kobieta
sukcesu. Upija się wieczorami lub w weekendy. Nie ma alkoholizmu lepszego i
gorszego. Mechanizm zawsze jest taki sam. Ludzie z wyższej klasy społecznej piją
po prostu lepsze alkohole. Rzadko zataczają się po mieście. Piją w zaufanym
kręgu znajomych lub samotnie w domu. Tylko nieliczni są tak odważni by upijać
się na imprezach na oczach innych. Kim są ? Wysokofunkcjonujący alkoholicy HFA (od angielskiego
„High-Functioning Alcoholic”). To są najczęściej ludzie wykształceni, na
wysokich stanowiskach, dobrze zarabiający. Często jednak nieradzący sobie ze
stresem i emocjami. To ci, którzy wracają z pracy z pełną głową problemów i zarówno
nowych pomysłów i chcą się odciąć od natłoku myśli. To osoby na pozór
prowadzące normalne i udane życie. Świetnie radzą sobie w pracy, odnoszą
sukcesy, często mają rodzinę. Nikt nie wie, że są alkoholikami, oni sami też
temu zaprzeczają. Bo przecież alkoholik to w ogólnym pojęciu menel pijący
denaturat, a nie lekarz, wykładowca, prawnik, nauczyciel, księgowy czy menedżer. Alkoholu nadużywa już ponad 3 mln obywateli, wśród nich ponad 600 tys. to
zdiagnozowani alkoholicy. Aż 81 proc. uzależnionych ukrywa swoje picie. „Dane z WPROST: nr 37/2014”
Te osoby najzwyczajniej „nie wyrabiają”. Wracają późnym wieczorem do ładnie urządzonego domu lub mieszkania i szukają relaksu w alkoholu wręcz „odcięcia się” od życia doczesnego. Czym się resetują? Wódką coraz rzadziej, to przeżytek PRLu. Polacy coraz częściej tłumaczą sobie: „nie jestem alkoholikiem przecież piję dobre wino lub porządną whisky. Mam dobre stanowisko, dom, rodzinę, eleganckie auto, codziennie rano biegam i jem super food. Jaki ze mnie alkoholik”?
HFA zawsze znajduje wymówki, by pić, albo daje sobie prawo
do picia, bo ciężko pracował. Traktuje alkohol jako nagrodę̨, jak partnera
życiowego, jak własne dziecko… Z pozoru kontroluje picie. Nigdy nie wsiada po alkoholu
za kierownicę, nie pije w pracy ani na oczach dziecka. Potrafi nawet na pokaz
nie pić w Sylwestra i na weselu. Umie się powtrzymać „dla wyższych celów” bo i
tak wie, że jak wróci do domu, gdy wszyscy domownicy pójdą spać, wypije w
ukryciu 2 „małpki” w łazience.
RESET NA DOBRANOC
Czasem ktoś z członków rodziny może zauważyć nadużywanie
alkoholu. Ale jest na to wiele sposobów. Wystarczy drinka przelać do butelki po
soku….Często odgrywamy rolę idealnych ludzi by ukryć swój nałóg, mówimy: „Wszystko
jest w porządku. Chodzę do pracy, zarabiam pieniądze, jestem wartościowy. Tak,
piję, dużo piję, piję codziennie, ale wszystko kontroluję”. – Praca daje
poczucie wartości i pieniądze na picie. Ale siebie nie oszukasz. Usprawiedliwiamy
takie osoby ich ciężką pracą, zmęczeniem, stresem, koniecznością odreagowania.
Ale jak już zdecyduje się na terapię, to od razu ma przypiętą łatkę alkoholika.
SAMO SIĘ NIE NAPRAWI
Czerwona lampka powinna się nam zaświecić gdy dostrzegamy,
że działanie alkoholu relaksuje i przynosi ulgę, redukuje napięcie i niepokój,
osłabia poczucie winy, daję odwagę, ułatwia zaśnięcie czy pobudza do działania.
HFA może nie pić przez dłuższy czas i nie odczuwać objawów
abstynenckich. Jednak wszyscy są silnie uzależnieni psychicznie, niemal
nieustannie myślą o piciu, czekają na ten moment jak dziecko na gwiazdkę. „ Bo
ci, którzy robią sobie przerwy, żeby innym udowodnić, że nie mają problemu, nie
rozumieją, że gdyby problemu nie mieli, nie robiliby przerw. Bo tak naprawdę
trzeba leczyć właśnie chore emocje. Najpierw są one, a potem przychodzi alkohol
i nim próbuje się je zagłuszać.” (WPROST: nr 37/2014)
POZNAJ HISTORIE
INNYCH
Kasi (30) nigdy się nie zdarzyło, zarzygać stołu w barze ani
przy kolegach przewrócić się i rozbić kolano. Kasia nigdy się nie obudziła, na
klatce schodowej bez torebki, telefonu i majtek. Formalnie Kasia nie miała w
życiu żadnych strat. Ani razu nie spóźniła się do pracy. A bywało, że pracowała
po 21 godzin na dobę. Wszystko miała zaplanowane. Od rana myślała o tych dwóch
lampkach wina. Czasem trzech…
Pijak nie ma zapasów, ledwo stać go na flaszkę, poza tym
jest brudny, ma czerwoną twarz i problemy z policją. Beata (41 lat) miała
sukces, pozycję, pieniądze, męża, dzieci. Tylko trochę niedogodności: nocne
poty, suchość w ustach, drżenie rąk. Czasem napady paniki gdy była na kacu.
Adam (38 lat), kiedyś menedżer w wielkiej firmie produkującej
mrożone warzywa, był obiektem zazdrości kolegów. – Wzór pracownika: punktualny,
błyskotliwy, prawdziwy wizjoner. Zawsze elegancko ubrany, wyniki imponujące, jego
wskaźniki na prezentacjach zawsze szły w górę, a raporty robił przed czasem. Te
raporty pisał najczęściej po godzinach, w domu, przy butelce dobrej whisky.
Aleksandra (36 lat) męczyła się podczas przedpołudniowych
spotkań z klientami, kiedy wypada jedynie wypić lampkę Bordeaux z dobrego rocznika.
Bywało, że nie wytrzymywała, szła do toalety, wyjmowała z torebki małpkę i
wypijała ją w mgnienia oka.
Chodząca doskonałość Maja (33 lat), właścicielka agencji
reklamowej. Ma za sobą całą dekadę picia. Jak to możliwe, że jeszcze nie
stoczyła się na samo dno? Pewnie dlatego, że równo z wódką piła też zielony
owies i ostropest. Poza tym dobre pudry i krem do twarzy za 350 złotych, by
ukryć pękające naczynka, do tego masaże, spa, kroplówka po tygodniowym ciągu. I
jeszcze medytowanie z tybetańskim mnichem oraz wakacje na Malediwach. (Wszystkie
historie są zaczerpnięte z forów internetowych, a imiona bohaterów zostały
zmienione).
NA DRUGĄ NÓŻKĘ
Jak mówi Katarzyna Łukowska, wiceszefowa PARPA: „coraz
częściej piją kobiety. które odkorkowują wieczorem butelkę wina, bo mają dość
pracy, wiecznego gadania dzieci, bo z mężem im się nie układa. Bo w pracy,
dobrej przecież, ciągle muszą być świetne, dyspozycyjne, idealne”. (Newsweek
07.01.2018).
Nie, nie każdy ląduje w szpitalu z marskością wątroby czy
udarem. To nieprawda, że wysoko funkcjonujący alkoholik nie ponosi, jak mu się
długo wydaje, żadnych strat. Pierwszą, podstawową stratą jest to, że traci
siebie.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń